Jak napisałam, tak zrobiłam. Pokusa była tak silna, że jeszcze wczoraj udałam się na polowanie i to dosłownie, bo za pewnymi rzeczami musiałam udać się aż do kilku Rossmannów w okolicy. Generalnie doszłam do wniosku, że całkiem poważnie dopatruję się u siebie pewnej choroby "zbieractwa" i nałogowego kupowania. Kiedyś były to tylko ciuchy, teraz są to w dodatku kosmetyki. Nakupowałam kilka kosmetyków tylko dlatego, że były na promocji chociaż tak naprawde nie są mi jakoś wielce potrzebne, bo mam ich w dostatku. Tak było np. z korektorem czy kolejnym produktem do brwi, chociaż w tym miesiącu kupiłam już dwa inne, a które by mi w zupełnosci wystarczyły. Są pewne produkty, które kupuję tylko w ramach kolekcjonowania, np. szpilki. Mam ich największą ilość, a najrzadziej je noszę. I chociaż wiem,że przez ostatnie pół roku nie ubrałam ich ani razu, to napalam się na kolejną parę, tylko dlatego, że takich jeszcze nie posiadam w kolekcji, a "by się przydały" i mnie totalnie kręcą. I gdyby jeszcze chodziło tylko o ciuchy i kosmetyki, ale od niedawna zauważyłam bezsensowne zakupywanie słodyczy. Na przykład, tak jakoś się złożyło, że od kilkunastu dni mam moją magiczną szafę wypchaną słodyczami po brzegi, przeróżne czekolady, batony, cukierki, itd. , które tak gromadzę, gromadzę, coraz to nowe dokładając, ale wcale ich jakoś nie wyjadam. No i 2 dni temu będąc przy kasie Biedronki dostrzegłam pyszne czekolady Wawela w niskiej cenie. I co ? Kupiłam! No jakże! Sztuk 2 , bo takie tanie! Paranoja. Bo wiecie... gdybym miała nieograniczone fundusze, albo chociaż jakieś wysokie tygodniówki, a chodzi o to, że na kosmetyki i ciuchy wydaję wszystkie zaoszczędzone, zarobione pieniądze. To nie ja! Ja taka nigdy nie byłam, zawsze potrafiłam odłożyć, zaoszczędzić, wydawać rozsądnie, a teraz??? Coś na zasadzie, apetyt rośnie w miarę jedzenia i nie umiem sobie z tym poradzić. Bo najgorsze w tym jest to, że teraz o tyle ile jeszcze jestem wspomagana finansowo, studiując ostatni rok, tak gdy się obronię utrzymanie w 100% spadnie całkowicie na mnie i wtedy cóż ja zrobię z tymi swoimi uzależnieniami? Sumy jakie teraz na nie wydaję są tak wysokie, że chyba będę przenieszczęśliwa, gdy nie będzie mnie na nie już dłużej stać... eh, taka spora dość dygresja wdarła mi się do dzisiejszego postu, a tak bardzo prywatnie to tu mnie nie miało być. No, ale wiecie jak to jest... ostatni rok studiów, przerażenie przed zbliżającą się tą trudniejszą przyszłością, która jak mnie dopadnie, obawiam się , że wchłonie całkowicie. I to w takim negatywnym znaczeniu... a ja ciężko sobie radzę z uderzającą we mnie rzeczywistością o jakiej nie marzyłam. No, aleeeeeeeee koniec tych smutów, czas na przedstawienie tych winowajców:
(połowa z nich jest bardziej w szczegółach opisana i pokazana w poprzednim poście, bo zakupiłam je wcześniej
http://emilia-cecylia-lipinska.blogspot.com/2013/11/emilia-cecylia-radzi-co-warto-zakupic-w.html )
dokupiłam kolejny kolor Apocalipse z Rimmela - odcień Phenomenian, to ten nudziak wpadający w róż
teraz mam ich trzy w takich kolorach:
dla porównania te dwa cieliste kolory, niewielka różnica, ale jest, na ustach za to całkiem spora
polecający często przez blogerki korektor rozświetlający z Wibo, to dla niego między innymi musiałam udać się na poszukiwania, bo bardzo trudno było go znaleźć; chyba naprawdę musi być aż tak dobry
krycie ma praktycznie znikome, ale widać takie połyskujące wykończenie, takie własnie rozświetlające
Cudowny lakier, także marki Wibo, którego połyskujący, mieniący się na różne odcienie kolor było bardzo trudno złapać, stąd tyle zdjęć ukazujące go w kazdym świetle. Prawda, że taki nietuzinkowy? Było kilka takich jesienno-zimowych mieniących się kolorów, że miałam duży problem się zdecydować.
drugi lakier, ale z Lovely, to kolor nude, których także jest całkiem sporo do wyboru i chyba ta marka ma największy wybór tych pastelowych, cielistych kolorów z pośród innych rossmannowych
Nad tym produktem jaki jest Maybelline Colour tattoo 24h w odcieniu Permanent taupe zastanawiałam się najdłużej, bo to właśnie ten kolejny produkt jaki zakupiłam do malowania brwi, chociaz jak pewnie wiecie nie takie ma zastosowanie, bo pierwotnie to po prostu kremowy cień, taki paint pot jak z fimy MAC. No ale jak wiadomo my blogerki kochamy znajdować tańsze zamienniki dla droższych w tym przypadku słynnego Aqua Brow z Make up Forever służącego właśnie do profesjonalnego, precyzyjnego rysowania/podkreślania brwi. No więc będę próbować i zobaczę, czy na prawdę nie ma nic lepszego niż malowanie brwi za pomocą kremowego produktu. Koniecznie będzie tego recenzja!
Co jest ważne to, to że to bardzo chłodny odcień brązu (choć zdjęcie pokazuje inaczej niestety), dlatego tak ten kolor ma niby świetne zastosowanie do brwi, tym bardziej dla blondynek, posiadaczek jasnej karnacji i jasnej oprawy oczu. Dziewczyny porównują go do Aqua Brow 25, ale jak dla mnie dość odbiegają od siebie.
Nie mogłam także nie kupić najjaśniejszego podkładu drogeryjnego, który przy okazji grzeszy swoją jakością, czyli Rimmel Match Perfection odcień 010 Porcelain. Naprawde jest mega jasny! Chooolernie trudno o tak jasny, że jak się przyłoży do innych, to ma się wrażenie że wręcz biały, a ja myślałam, że 51 z Borjouisa Healthy Mix to jest dla porcelanowych buzi, a tu takie zdziwienie, że mogą być jaśniejsze! Oczywiście mi się nie przyda, bo taka jasna, to ja raczej nie będę nawet zimą, ale dla klientek w sam raz! Wiele napotykam takich, gdzie taki podkład bedzie zbawieniem, a i do rozjaśniania innych ciemniejszych także się nada rewelacynie!
No i tak już naprawdę na siłę i z wielkimi wyrzutami sumienia zakupiłam jeszcze korektor Affinitone z Maybelline, odcień 01 Nude Beige (najjaśniejszy,a odcieni jak na korektor jest sporo bo aż 5)
Z wyrzutami, dlatego że ostatnio zainwestowałam sporo w inne kamuflarze, no ale jednak przyda mi się taki korektor lekki pod oczy, ale jednocześnie z mocnym kryciem. Tak jak większość kosmetyków kupuję jako pewniaki z poleceń Waszych, tak ten kupiłam w ciemno, ryzykując, dla sprawdzenia przeze mnie samą jako pierwszą, a to dlatego, że ważne jest dla mnie by korektor pod oczy nie ciemniał po nałożeniu na skórę, a jak się okazało inne, popularne, polecane przez wszystkich korektory, jak np. Match perfection lub Borjouis Healthy mix tak robiły, sprawdziłam w sklepie! Trochę to mi czasu zajęło , ale mam nadzieję, że się opłaci, bo wg tego mojego testu na szybko wychodziło, że ten jako jedyny z nich nie utlenia się tak, żeby ciemnieć, może jedynie odrobinę, ale na pewno nie tak strasznie jak ten z Borjouisa i Rimmela.
jest całkiem gęsty, wydaje się być dobrze kryjący i trwały, więc mam nadzieję, że dobrze sprawdzi się pod oczy
Za tą szminką Miss Sporty w odcieniu 058 Malaga także musiałam nieźle się naszukać, bo wszędzie schodziła jak świeże bułeczki, aż w jednym w końcu jakby specjalnie na mnie czekała ostatnia. W ogóle powiem Wam, że te pomadki z Miss Sporty wszędzie zeszły jak szalone, półki puste. Tak jak myślałam, te kolory o świetnym wykończeniu będą cieszyć się jeszcze sławą. Wiele kolorów chciałabym z nich zakupić, ale to może w przyszłości, bo na razie mam już praktycznie wszystkie szminki jakie pragnę, poza kilkoma ktorych w Rossmannie znaleźć nie mogłam, ale już wiem skąd mogę, więc to tylko kwestia czasu ;)
To jest dość unikatowy kolor z tego względu, że wbrew pozorom o tak chłodny odcień czerwieni wpadający w pomarańcz dość trudno; przede wszystkim mam na myśli te najtańsze marki. Wogóle jak na moje jest to kolor czerwonej pomarańczy (o ile taki w ogóle istnieje, ale tak bym go nazwała).
Apropo jeszcze tych zakupów, to podzielę się z Wami kolejną taką dygresją, jak to jest ze mną na takich zakupach masowych. Jak zapewne zauważyłyście tłumy przy szafach są jak nigdy, ledwo można się dopchać czasami żeby na spokojnie popróbować/posprawdzać produkty. A za tym idzie co ? Dylematy i problemy kobiet z wyborem kosmetyków, które słychać z każdej strony. A ja jako wizazystka i blogerka przesiąknięta opinią na temat większości kosmetyków, które można tam zakupić gotuję się wręcz w sobie i wzbraniam przed tym, by coś doradzić lub pomoc w wyborze albo zaproponować najodpowiedniejszy produkt spełniający ich wymagania. I tylko się przysłuchuję jak to panie ekspedientki radzą, co polecają i czy dobrze to robią i na szczęście w takim jednym Rossmannie moje zawodowe zapędy mogłam ugasić, bo dwie panie były naprawdę bardzo kompetentne, doradzały sensownie i operowały wartościową wiedzą. Ucieszyło mnie, że mają pojęcie o kosmetykach, które sprzedają, co czasami nie można powiedzieć o paniach z Douglasa lub Sephory. Fakt faktem, że dalej występuje problem z brakiem świadomości, iż odcienia podkładu nie wybieramy na dłoni, bo żana z nich nie doradzała ich na podstawie dobrych zasad, ale powiedzmy, że to już wyższa szkoła jazdy. Poza sprawdzaniem z ciekawości kompetencji pań ekspedientek, wsłuchuję się także w to co mówią klientki i naprawdę czasami w sercu aż chcę mi się płakać, gdy słyszę takie rzeczy jak , gdy pewna starsza pani wybierając odcień podkładu mówiła "oo a może ten ciemniejszy? ten mi się bardziej podoba; nie lubię być za jasna, wolę być bardziej opalona". O MAJ GAD! Możecie pomysleć, że nienormalna i się czepiam, ale to już naprawdę we mnie jest tak zakorzenione to zawodowe zboczenie, że nie umiem inaczej. Zawsze powtarzam, że czuję misję, by zmienić urodowo-modowy świat kobiet na lepszy! No, ale na razie poza tym co mogę przekazać swoim klientkom, muszę wdrażać realizację tej misji u siebie tutaj na blogu, licząc że pewnego dnia będę miała taką ilość czytelniczek, że moją misję będę mogła uznać za spełnioną :)
Do przeczytania moje Kochane! A na jutro szykuję dla Was tutorial makijażu jesiennego jakiego już zapowiadałam na facebooku.
pozdrawiam,
Emilia Cecylia