niedziela, 26 maja 2013

Metamorfozy.

Cześć! Dzisiaj mam do zaprezentowania trzy metamorfozy. I chociaż są to przykłady makijaży na różne okazje, to te były robione konkretnie na imprezę o bardziej eleganckim zabarwieniu.


Pierwsza modelka - Ola,  to blondynka o zielonych oczach - słowiańska uroda - cera bardzo jasna, w tonacji chłodnej. Zadanie miałam o tyle łatwe, że nienaganna cera, wszystkie proporcje na twarzy zachowane, symetria. Na  czym jedynie mi zależało to skorygować/podkręcić brwi, by lepiej podkreślały oczy i lekko uwydatnić oraz wyszczuplić poliki - standardowo jak u każdego. A także przede wszystkim by powiększyć oczy i wydobyć spojrzenie z pod tej grzywki. Myślę, że to udało mi się osiągnąć. Zdecydowanie nie był to makijaż korygujący, bo Oli twarz nie wymagała w sumie makijażowych popraw. Zero pryszczy i zmarszczek. Jedynie uniesienie kącików zewnętrznych oka do góry, by oko otworzyć, "wyciągnąć na zewnątrz" i powiększyć jak napisałam wcześniej, stąd połówki rzęs musowo i kreska. Zależało mi głównie tylko, by ożywić jej twarz jakimś intensywnym makijażem, tym samym podkreślając urodę. Wyszło ostro i drapieżnie, tym bardziej, że Ola ma dość subtelne rysy twarzy, ale mimo tego chyba nie za ostro, a makijaż dodał jej wyrazistości. Taka bardziej hardcorowa wersja podkreślania urody. Łamię tym kolejne bariery i udowadaniam, że można podkreślić urodę nie tylko naturalnymi kolorami, ale także odrobiną szaleństwa. Co jedynie to nie wiem czemu na zdjęciach górna warga wygląda na krzywo pomalowaną, bo na żywo nie wydawało mi się, by tak było. A ja przecież nie wypuszczam z fotela dopóki nie jest wszystko na "tip top". No, ale ta zagadka ta zostaje nierozwiązana :)





Druga metamorfoza to Agnieszki - całkowicie przeciwnej urody - czarnulki, z ciemniejszą karnacją w ciepłej tonacji i brązowymi oczami. Są jak ogień i woda, prawda? :) Tutaj miałam polecenie by zrobić jakiś makijaż typu glamour, coś na Kim Kardashian, by było mocne, brązowe smokey eyes, a czerwień to już dodałam koniecznie sama od siebie. Czerwień na ustach dla takiego typu urody jest stworzona i to nawet na codzień!
O tyle był to makijaż trudniejszy, że musiałam zmierzyć się z opadającą powieką i głęboko osadzonymi oczami. Starałam się jak mogłam, by mimo tego makijaż był widoczny i mocno podkreślał oczy. I chociaż wydawało mi się wtedy to umiarkowanie, teraz myślę, patrząc na zdjęcia, że mogłam zaszaleć jeszcze bardziej. Dołożyłam kilka kępek, by podkreślić to wyciągnięcie oka cieniami. Korygowałam głównie cieniami, bo kreska w tym przypadku nic by nie pomogła, wręcz przeciwnie wszystko by zepsuła. To nie typ oka na ładnie wyciągnięte kreski. No niestety. Co do reszty twarzy, to nieco skorygowałam nosek i starałam się zakryć liczne wypryski, które nie są niczym nadzwyczajnym przy cerze tłustej. Jednak podkład Borjouis Healthy Mix i korektor z tej samej serii dali w zupełności radę. Zaraz ktoś powie, hola hola, Healthy mix, który jest nawilżający i dla cery tłustej? Cóż, można i tak, bo dobry puder matujący liczyłam, że załatwi sprawę, a lekki, niczym naturalny, glow wskazany, stąd też nie dodawałam już rozświetlacza. U Agnieszki jako, że ma okrągły kształt twarzy, to tradycyjnie jak także w innych przypadkach się to robi, skorygowałam go do owala. I tyle.

Jakiś czas temu malowałam także moją śliczną kumpelę, która też była dla mnie duuuuużym wyzwaniem, bo niestety należy do posiadaczek ekstremalnie opadających powiek. O tyle jak przy typie opadających powiek jak u mnie, czy Agnieszki powyżej jest o tyle dobrze, że mamy dużą przestrzeń pod brwiami i większą powiekę na których można coś zdziałać; tak w przypadku Pauliny niestety mamy kolejne utrudnienie w postaci nisko osadzonych brwi i bardzo małych powiek, które przy otwartym oku są totalnie niewidoczne. Jednak udało mi się je podkreślić w taki oto sposób, co jak na moje jest genialną propozycją, bo bardzo klasyczną i taką uniwersalną na makijaż ślubny.


Tak mniej więcej wyglądają efekty, gdy ktoś poddaje się w moje ręce. Następna możesz być Ty! Tego typu przykładów znajdzie się tutaj sporo. Postaram się umieszczać więcej prac na kimś, niż na sobie. No chyba, że tutoriale, to jednak to jestem w stanie bardziej robić na sobie, niż na kimś.

O tym co u mnie słychać na codzień,np. jakie zakupy poczyniłam na przecenach rosmanowych, to zapraszam do siebie na facebooka :) Do zlajkowania po lewej stronie na karcie!

Pozdrawiam,



niedziela, 19 maja 2013

Nowe zdobycze.

Dzisiaj Wam pokaże takie małe zbiorcze zakupy z przeciągu ostatnich tygodni i nie tylko :)

Najmocniej cieszę się chyba ze szminki w kolorze soczystej pomarańczy, którą dostałam w prezencie na urodziny od moich dziewczyn. Od dawna pragnęła mi się taka, żeby mieć komplet takich najbardziej uniwersalnych kolorów do ust. Jest to szminka z Inglota. Ktoś mógłby tu powiedzieć, że szminki inglotowskie nie są za fajne ze względu na swoją konsystencję. Ja też bym tak powiedziała, patrząc na inną, którą już posiadam od pewnego czasu, ale ta mnie odziwo pozytywnie zaskoczyła. Ma całkowicie inną jakby formułę, jest bardziej miękka, lepiej się rozprowadza po ustach i nie ma suchego, tępego wykończenia. Jest matem z lekkim połyskiem. Więcej o niej opowiem kiedy trochę ją ponoszę i zaprezentuję w jakimś makijażu.


Zakupiłam też nowy tusz i zdecydowałam się na ten co widziałam, że wiele blogerek go poleca na każdym kroku. Moje pierwsze wrażenie nie jest jakieś piorunujące, ale jeszcze się nie wypowiadam, tak jak każdemu tuszu, tak i temu daję trochę czasu zanim wydam opinię. A Wy macie z nim jakieś doświadczenia? Jak tak, to podzielcie się tym ze mną :)



Kupiłam także korektor (w tonie brzoskwiniowym) z Essence, bo bardzo go lubię, a posiadam już jego inny odcień - 10 (Natural Beige). Kupiłam też 20 (Soft Beige) , bo jako, że maluję różne osoby, to potrzebuje je w różnych tonacjach, a ten jest naprawdę świetny, to wiedziałam, że warto.  


Od moich dziewczyn w prezencie dostałam także zestaw ekskluzywnych kosmetyków z Douglasa. Jest to scrub do ciała i krem pod prysznic o zapachu białej herbaty marki Laura Vandini. 







Z wielką niecierpliwością czekałam aż w sklepach pojawią się nowości z Essence.  Na pierwszy rzut kupiłam niewiele, licząc, że potem na pewno coś dokupię, ale teraz jakoś nie czuję już potrzeby mieć czegoś więcej z reszty nowości.  Oprócz tego co tu widać, kupiłam także eyeliner w pisaku, ale zapomniałam zrobić mu zdjęcie.
Pomadki w płynie w dwóch odcieniach 03 Soft nude i 02 Smooth berry. Są rewelacyjne!
a także Gel tint w kolorze 03 Flashy apricot; niby jest to odcień pomarańczy, ale ja bym powiedziała, że nie do końca. Jest to dosadniej mówiąc - barwnik, produkt, który może służyć do wielu rzeczy, ale najczęściej stosuje się go na usta lub na policzki. 

No i na sam koniec mój niezastąpiony, legendarny już i owiany sławą, od dawna przeze mnie planowany, by zakupić - Dermacol, czyli niezbędny kosmetyk każdej wizażystki. Trudno go nazwać, bo jak dla mnie to ani podkład, ani kamuflaż, ani korektor, tylko po prostu wszystko to na raz. Jest to mówiąc najogólniej -  najbardziej kryjący kosmetyk na rynku. Zakryje nawet tatuaż, a rozcieńczony, np.z kremami może stanowić podkład lub korektor. Nie wyobrażam sobie już bez niego żadnego makijażu. Jest dla mnie niezastąpiony przede wszytkim w konturowaniu twarzy i zakrywaniu cieni pod oczami. Na sesjach nakładany na całą twarz sprawdza rewelacyjnie czyniąc z twarzy maskę, efekt photoshopa. 
Ja zakupiłam go na raze w dwóch odcieniach, takich całkowicie sobie przeciwnych, żeby móc z nich otrzymywać wszystkie możliwe odcienie do poszczególnych karnacji moich klientów. 
To są: najjaśniejszy z możliwych 208 - karnacja porcelanowa chłodna i 213 - karnacja normalna ciepła. 
O nich będzie na pewno osobny wpis z recenzją, bo to kosmetyk który wymaga oddzielnej i wyczerpującej uwagi. 

Zapomniałabym jeszcze o kremie, który zakupiłam, gdy skończył się mój ukochanny z Flosleka. Teraz testuję ten z AA, ale póki co słabo jestem zadowolona z jego półtłustej konsystencji, nie jestem ich fanką, ale to tylko początkowe wrażenie. Będzie recenzja na pewno, to dam znać rzetelnie co i jak:)



Tym czasem na dzisiaj w tym poście to już wszystko. Zapraszam do śledzenia mnie na facebooku, gdzie na bieżąco, często wrzucam różne rzeczy i można zobaczyć moją pracę i to co tworzę.  https://www.facebook.com/pages/Emilia-Cecylia-Lipi%C5%84ska-wiza%C5%BCstylizacja/143645052379099

Jeśli mielibyście jeszcze chwilkę czasu, to możecie obejrzeć moje ostatnio wideo, gdzie są tak zwane bloopersy, czyli powycinane fragmenty, jakieś wpadki podczas moich wypocin, tworząc filmiki dla Was :)


pozdrawiam, 

czwartek, 16 maja 2013

Spring beauty with flowers.

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać efekty przedwczorajszej sesji, gdzie głównym motywem były kwiaty. Głównie w stylu beauty, ale nie tylko, bo jak widać też na sportowo. 

Makijaż do tego jak widać rozświetlający, delikatny, naturalny, podkreślający piękno modelki. Wszystko w brązach, lekkim złocie, np. na policzkach a usta tylko muśniete naturlanym błyszczykiem. 

fot. Agness Trawczyńska
modelka: Justyna Stolarska / FUTURE Model Management
wizaż: Emilia Lipińska - ja



środa, 15 maja 2013

Mój komunijny look.



Oczywiście to nie była moja pierwsza komunia św. hahah :) Ja swoją miałam tyle lat temu, że aż wolę nie liczyć :)

Co Wy na to? Uwielbiam taki styl glam rock, gdzie delikatność łączy się z mocniejszymi, cięższymi akcentami.  A Wy?












 z mamką


sobota, 4 maja 2013

5 błędów makijażowo - urodowych





Co jakiś czas będę dzieliła się z Wami pewnymi poradami, trikami i zasadami w makijażu, ale nie tylko, bo także w ubiorze,stylizacji i pielęgnacji. Często będzie to na zasadzie wskazywania pewnych błędów jakie często dostrzegam, że my kobiety popełniamy, albo jakich wg mnie powinniśmy się wystrzegać. Wszystko to w ramach serii poradnikowej, która wydaje mi się, że oprócz makijaży jakie będę tworzyć, to będzie pojawiać się tutaj najczęściej, ale myślę, że to dobra dla Was wiadomość :) No to jedziemy!



1. Żle wyregulowane i pomalowane brwi. To jest błąd na punkcie którego mam fioła. O którym trąbię wszystkim non stop i, który najbardziej mnie razi, gdy obserwuję kobiety. Na szczęście świadomość i wiedza kobiet na ten temat jest coraz większa i coraz rzadziej spotykam się z rażącymi przypadkami. Dlaczego to tak ważne? Brwi są najbardziej niedocenianym elementem naszej twarzy, a pełnią na niej NAJWAŻNIEJSZĄ ROLĘ. Istnieje powiedzenie, że brwi są ramą dla naszych oczu, tak niezbędną jak rama dla obrazu. Czemu? Brwi tworzą całość z okiem. Jak ja to mówię - dopełniają je. Możemy trudzić się z niesamowitym, najlepiej wykonanym smoky eyes lub innym makijażem oka, ale nigdy nie osiągniemy tak idealnego, kompletnego, zapierającego dech w piersiach (no może tutaj przesadziłam :)) efektu, jeśli odpowiednio jakoś nie skorygujemy lub nie podkreślimy brwi. Druga sprawa - chyba i najważniejsza - brwi korygują także kształt naszej twarzy i poszczególne jej części. A jak wiadomo - każdy dąży, jak i makijaż do tego, by osiągnąć efekt owalnej twarzy i w tym między innymi pomagają brwi. Co więcej, mogą sprawić, że czoło wyda się krótsze i zgrabniejsze, nos węższy lub szerszy, oczy większe lub mniejsze, a także mniej lub bardziej od siebie oddalone. Mogą pomóc wyszczuplić szeroką rzuchwę, zachować równowagę między podbródkiem i rzuchwą, a czołem i skroniami oraz pulchną twarz wyszczuplić i zliftingować :) Brwi należy odpowiednio dopasowywać do danego kształtu twarzy i chociaż jest wzór brwi uniwersalnej, która powinna pasować każdemu, to istnieją także konkretne zasady, które nalezy stosować przy poszczególnych typach twarzy, np. trójkątnej, okrągłej lub prostokątnej, tak aby okrągła wyglądała na nieco smuklejszą, a trójkątna na bardziej owalną.
Najczęstsze popełniane błędy :
1. Zbyt wydziobane, co za tym idzie za cieńkie lub za krótkie. Prawidłowa brew zawsze musi mieć na jej początku tak zwany przeze mnie "mały krzaczek". No chyba, że stawiasz na bardzo grube, obecnie trendy brwi, to wtedy to co innego.
2. Ze zbyt wysokim, przesadzonym łukiem przez co daje to efekt ciągle "zdziwionej" miny. Wygląda to nienaturalnie i powoduje, że brwi w spojrzeniu dominują, a zasada jest taka, że: na pierwszy rzut oka mają być niezauważalne (oczywiście nie dosadnie), a dopiero przy dłuższym przyjrzeniu ma się okazać, że są kwintesencją całego wyrazu oka. (Trudno to opisać słowami o co chodzi). Po prostu gdy patrzycie się komuś na twarz/ w oczy i pierwsze co, wzrok przykuwają jego brwi, to znaczy, że coś z nimi jest nie tak.
3. Wygolone na całości lub chociaż do połowy i narysowane samemu. Yyyy nie ma chyba nic gorszego!
4. Za proste - co za tym idzie często, że są za nisko oczu, przez co zamykają spojrzenie. Taka osoba wydaje się wtedy zawsze być przygnębiona, zła, smutna i po prostu nieatrakcyjna.
5. Całkowicie proste i pod skos, bez łuku. To maksymalnie zaostrza rysy twarzy i brwi wtedy kompletnie nie spełniają swojej roli. (Pani Minge przydatna w wielu przypadkach haha :)
6.  Za grube do małych oczu, lub przeciwnie za cienkie do dużych. Zaburza to proporcje i zamiast równoważyć to co małe, by było większe, to potęguje jego wady, czyli małe oczy wydają się być wtedy jeszcze mniejsze.
7.   No i najczęściej popełniany, to brwi pomalowane złym kolorem. Przeważnie za ciemnym, np. czarnym. Czarnym kolorem nie malujemy brwi nawet Murzynkom, ani Latynoskom, najlepiej nikomu! A już na pewno nie blondynkom, to największa zbrodnia. Pamiętaj!
8. Brwi pomalowane jak pod linijką - idealnie jak wycięte z papieru, czyli zbyt graficzne! (patrz zdj. pierwsze postu)
9. Za dużo kredki użytej do ich podkreślenia, przez co są za mocne i mają w sobie kilka błędów wymienionych wyżej. Odłóż kredki na rzecz cieni!
10. Brwi za daleko od siebie, czyli za daleko zaczynające się od wewnętrznych kącików oka przez co zniekształca się nos i najczęściej wygląda wtedy jak kartofel albo szeroki na 10 cm.

Brwi potrafią zrobić naprawdę kolosalną różnicę z Twoją twarzą i z Twoim spojrzeniem. Nie zaniedbuj ich! Doceń je ! To nie takie tam byle gadanie. Na brwi powinno poświęcać się nawet więcej uwagi w codziennym makijażu aniżeli innym etapom makijażu. Od dziś mają stać się Twoją obsesją! Dowiedz się jakie brwi powinnaś mieć w Twoim przypadku. Na Zachodzie są już nawet specjalistki, które zajmują się tylko tym. Do tej pory zapewne nie pomyślałaś, że problem tkwi w brwiach jeśli nęka Ciebie Twój nieco szerszy nos lub gdy od zawsze chciałas mieć większe oczy i bardziej promienne, radośniejsze spojrzenie. To teraz mam nadzieję, że dzięki mnie się to zmieni. 
Czy trzeba namawiać Cię więcej, byś chwyciła za pincetę lub wybrała się do profesjonalnej kosmetyczki? Jeśli nie to możesz także obejrzeć filmiki w całości poświęcone tematyce brwi, gdzie wszystkie te zasady omawiam i pokazuję jak to robić :






  
2. Źle dobrany odcień podkładu.
Nikt by chyba nie chciał wyglądać jak ta pani na zdjęciu, prawda?
Stąd tak ważne jest odpowiednie dobranie podkładu pod względem odcienia. Mamy na rynku wiele odcieni podkładów. Dzielimy je na takie w tonacji ciepłej i chłodnej. Niektóre marki, na razie niestety tylko te bardziej profesjonalne, uwzględniają to w opisie koloru, co pomaga rozeznanie się klientkom. Między innymi firma MAC tak ma, dzieląc je sobie na NC i NW, czyli Neutral Cool i Neutral Warm. Dobrze jest więc prawidłowo ocenić jaką tonację skóry mamy, by potem taki do tego dopasowywać odcień. Są takie typy kobiet (jak ta pani u góry), które stosują taki odcień podkładu jaki CHCĄ mieć odcień twarzy - a nie JAKI POWINNY. Co z tego, że twarz machniemy sobie na piękny, ciemny, opalony kolor, skoro potem wyglądamy tak śmiesznie, że aż nie da się patrzeć, gdyż reszta ciała, w tym przeważnie szyja mocno się odznacza od twarzy, bo jest w całkowicie innym kolorze? Jest zasada, że twarz musi pasować do reszty ciała. Nie może wyglądać, jakby była od innej osoby. Przede wszystkim twarz + szyja muszą wygladać jak jedno.  
No więc jak to zrobić? 
* Tutaj istnieje wiele mitów. Niektórzy mówią, że dopasowujemy go do żuchwy, kości policzkowej itd. a prawda taka, że odcień podkładu dopasowujemy do SZYI, musi być w identycznym odcieniu jak ona
* Dlatego próbę dopasowania podkładu dokonujemy nakładając kilka odcieni podkładów jeden obok drugiego na żuchwie, w miejscu przy uchu, gdzie łączy sie z szyją i następnie rozcieramy ich granice. Jeśli będzie się scalać, to znaczy, że to dobry odcień dla Ciebie :)
Czego nie wolno? 
*  Nigdy, przenigdy nie próbuj podkładu w drogeriach na dłoni. Mimo, że jest zasada, by dłonie były w takim samym odcieniu co twarz, to nie można jej dopasowywać do dłoni, bo przeważnie kolor szyi znacznie od niej odbiega. Wiele konsultantek w drogeriach, nawet Douglasie i Sephorze prezentuje kolor na dłoni. Jak ja to widzę, to od razu wiem, że takiej "specjalistce" to ja ufać nie mogę. Jak też się z tym spotkacie, to zwróćcie jej o to grzecznie uwagę, prosząc o sprawdzenie na twarzy. 
*  Najlepszą jednak radą jest poproszenie wtedy o próbkę podkładu, co najlepsze drogerie jak Sephora, czy Douglas zawsze oferują. Następnie sprawdźcie odcień na spokojnie w domu. To też pomoże Wam przetestować go pod innym kątem. Całkowicie za darmo. 
* Wiele błędów z doborem odpowiedniego odcienia wiąże się z tym, że podkłady kupujemy w pomieszczeniach z nienaturalnym światłem. Dlatego jeśli nie jesteś wprawiona w kupowaniu podkładów i "na oko" nie wiesz jaki odcień Tobie będzie pasował, ZAWSZE, ALE TO ZAWSZE, decyduj się na niego w świetle dziennym. Pomyślisz, że jestem głupia, bo niby jak masz to zrobić, ale to proste. Nałóż sobie kilka odcieni gdzie trzeba, a potem wyjdź choć na chwilę przed sklep i zobacz w lusterku lub zrób to dopiero w domu i wróć po zakup kiedy indziej. Easy ;)

3. Kreska źle dopasowana do kształtu oka
To jest temat rzeka. Dzisiaj nie chciałabym się rozwijać i opisywać jak taką kreskę należy prawidłowo wykonać, bo to temat na oddzielny post. Chciałabym tylko uczulić na punkcie kresek, aby wszczepić w Was przekonanie, że nie każdy typ kreski jest dla każdej z nas. Niestety. Kreski to wyższy poziom jazdy i podobnie jak brwi, należy je dopasowywać indywidualnie do każdego TYPU OKA. Malowałam wiele oczu i rzadko kiedy jest tak, że mam do czynienia z przypadkiem, gdzie wystarczyłoby zastosować uniwersalny typ malowania kreski co do mm. To jest tak, że jako wizażystka mając do czynienia ciągle z nowymi twarzami, na każdym oku uczę się jakby od nowa. Każde oko jest inne, więc i kreska wymaga indywidualnego dopasowania jeśli oczywiście chcemy, by możliwie najpiękniej podkreślała nasze oko. 
 * Kreski nie mają tylko upiększać nam oka, jak przede wszystkim w znakomity sposób, przy zachowaniu pewnych zasad, korygować jego kształt. Dlatego tak ważne jest, by znać pewne zasady i je stosować,  a nie malować kreski wg upodobania, bo wtedy mamy możliwość skorygowania np. opadającego kącika, zbyt okrągłych lub migdałowych oczu albo sprawić, że oko będzie większe, mniejsze, kocie, bardziej płaskie lub wręcz przeciwnie - bardziej okrągłe
Większość kobiet, które maluję zarządza mi jaką kreskę sobie życzy, bo takie się im podobają, a inne są wg nich za mocne, za krótkie,"nie w ich stylu" i nie dają sobie powiedzieć, że pożądany przez nie typ kreski do nich nie pasuje, albo nie będzie tak pięknie prezentował się na ich oku, jak ten co ja bym im zaproponowała. No niestety, ale wiadomo - klient nasz Pan ;) Nie róbcie tak gdy idziecie do profesjonalisty, by wykonał Wam makijaż. Zaufajcie mu, a może się potem okazać, że będziecie mu bardzo wdzięczne, że Was nie posłuchał :)

Jednak zapamiętajcie jedną bardzo ważną zasadę: Kreska powinna wyglądać równie świetnie na otwartym oku, jak i zamkniętym oraz z profilu !     :)

4. Ostatnia na dziś porada makijażowa: źle dopasowany kolor konturówki do szminki. Przestroga dla Was: 
Widząc takie przykłady możnaby już komentarza nie dodawać, no ale nie byłabym sobą, więc muszę dodać coś od siebie haha :) Kiedyś był taki trend, że malowano ciemniejszym kolorem kredki kontur ust a środek wypełniało się jaśniejszym. Ja bym powiedziała, że nawet i wtedy nie było to uznawane za stylowe. Współcześnie tego typu zabiegi stosuje się, gdy chcemy uzyskać efekt cieniowanych ust "ombre", lecz trzeba wtedy zachować odpowiednią technikę. Nie wystarczy tylko obrysować konturu ust na ciemniejszy kolor jak to widać powyżej. Jak to jest z tymi konturówkami?
Każdy mówi inaczej, ale prawda taka, że to zależy też od efektu jaki chcemy uzyskać. 
*  Nieprawdą jest, że do każdego koloru pomadki musi być idealnie ten sam kolor konturówki. Wystarczy, że wyposażymy się w 3 podstawowe kolory: cielisty, czerwony i różowy [najlepiej intensywny]. Ot to główna zasada, która może Wam od dziś ułatwić życie. Kolory te będą świętną bazą pod każdy odcień danego koloru, pomogą go nawet podbić bez względu na to jaki będzie. Dobieramy kolor, przybliżony, a nie odcień! No chyba, że stać Was na taki luksus.
 * Jednak co jest ważne:  by zawsze szminkę nakładać na całą powierzchnię ust, łącznie z tym gdzie nakładamy konturówkę a następnie rozcierać granice między tymi dwoma kosmetykami. 
*  Dlatego najlepiej jest nakładać konturówkę na całości ust, a nie tylko na jej konturze. W ten sposób zapobiegniemy temu, że w momencie zjadania szminki pozostaną nam brzydkie, nieestetyczne pozostałości resztek konturówki, gdyż szminki schodzą szybciej i trzymają się na ustach słabiej.  
*   Jeśli chcemy delikatnie powiększyć usta i w tym celu stosować konturówkę, to wtedy należałoby w każdym przypadku stosować cielistą kredkę, gdyż wtedy zastosowanie innego odcienia konturówki niż szminki nawet jeśli różnica nie będzie znacząca, spowoduje, że będzie widać brzydką różnicę między kredką a szminką. No chyba, że macie kredkę w idealnym odcieniu co szminka albo jesteście wprawione w malowaniu szminką ponad ustami, to nie musicie stosować tej zasady :) 

5. No i ostatnia na dziś porada dla Was dotyczy włosów, a ściślej prawidłowego ich rozczesywania.
Zasada prosta i krótka: Nie czeszemy włosów od nasady aż po końce, lecz na odwrót. Od końcówek, stopniowo, kierując się ku górze. Banalne? Może, ale ja dostaję szału, gdy idę do rzekomo profesjonalnych fryzjerek, a one mi grzebieniem do obcinania, czyli z gęstymi ząbkami ściągają dosłownie wszystkie pokudlane włosy z góry aż na dół po czym tworzy im się jeden wielki burdel i kołtun tak okropny, że w żaden sposób potem nie da się go rozczesać. W ogóle to jak fryzjerzy się niedelikatnie obchodzą z włosami klientek to inna bajka, ale szczytem dla mnie było raz, gdy pani fryzjerka zrobiła jak opisałam wyżej, a następnie powiedziała "widzi pani jak są zniszczone? co się z nimi na końcówkach zrobiło? to całość ta powinna być ścięta". No ja się nie dziwię! Skoro nie umie się ich rozczesywać, nieznając podstawowych zasad. Nie dziwota, że stało się coś takiego, skoro ściagała, szarpiąc te włosy wszystkie na raz, jadąc od góry przez co wszystkie mniejsze lub większe kołtuny skumulowały się w jeden wielki na końcu.
* Za to jadąc powoli, stopniowo od końcówek ku górze koniecznie GRZEBIENIEM Z RZADKIMI ZĄBKAMI rozczesujemy małe pokudlane powierzchnie na spokojnie i gdy dojdziemy do nasady, gdzie rozczesując wykonujemy najdłuższe ruchy pionowe, wtedy wszystko już jest gładkie, proste i nic już nie musimy się z włosami szarpać.
*  Jest to o tyle ważne w przypadkach, gdy macie włosy:
- długie
- słabe, rozdwająjące i łamiące się
- podatliwe na plątanie
- puszące się
- osłabione koloryzacją, rozjaśnianiem końcówek, np. przy ombre
 Dzięki temu najmniej je uszkadzamy, bo jak wiemy szczotkowanie dla nich to mordęka.
Więc zapamiętujemy czeszemy włosy OD DOŁU DO GÓRY!  :)

I na dziś to już w końcu wszystko.
Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoimi uwagami odnośnie tego. Może wiedziałyście już o tym i moje rady okazały się być dla Was pomocne? Może byście coś dodały albo się ze mną w czymś nie zgadzacie?