Hello! Skończył się niesamowicie intensywny dla mnie tydzień w którym każdy dzień spędziłam w pracy i to codziennie innej, a nawet i w różnych miejscach w kraju. W domu byłam ledwo na sen i to też tylko na kilkanaście godzin w ciągu całego tygodnia, ale o tym jednak później ukaże się film pod tytułem "tydzień z życia wizażystki". Dziś za to mam do pokazania zaległe moje skromne ubiory do pracy i nie tylko, raz na mój bal na studiach. Takie bez nadęcia. Każda praca inna, każda rządzi się swoimi prawami, mój zawód akurat daje mi dowolność i bardziej luźniejsze podejście do kwestii ubioru, a nawet i wręcz nakazuje na pewne szaleństwa i kontrowersje, gdyż pełni rolę kreowania wyglądu.
Jak zapewne zauważycie są to stylizacje w których główną rolę grają moje ukochane, upragnione botki z Bershki, które już na początku sprawiły mi ból i rozczarowanie, ale po moim genialnym pomyśle rozepchania ich stały się najwygodniejszymi i najpraktyczniejszymi butami ever, nawet jeśli do czarnej skóry średnio pasują ;)
Ps. Właśnie montuję dla Was film z recenzją, a w następnym poście pojawię się z innym filmem i recenzją o 5 zastosowaniach białej kredki. Stay tuned!
Emilia Cecylia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz